Piotr Kosek i Kacper Pitala nie mają wykształcenia w zakresie nauk ścisłych, ale o astrofizyce potrafią opowiadać jak nikt inny. Prowadzą kanały na YouTube, piszą książki i zarażają pasją innych. O swoich niezwykłych zainteresowaniach w Dniu Kosmosu opowiedzieli w Dzień Dobry TVN. Martyna Wojciechowska rusza na podbój Internetu.
Inspiracje latami 80. co pewien czas możemy zauważyć zarówno w sklepach, jak i na wybiegach. Stroje z tamtej epoki nie wracają wprawdzie do nas dokładnie w tej samej formie, inspiracja dotyczy przede wszystkim typowego dla tamtej epoki sportowego luzu. Butterfly haircut to najmodniejsze
Owo śmieszne gadżety zrobią ci dzień miało znaczyć: ‘śmieszne gadżety wprawią cię w dobry nastrój, humor, w dobre samopoczucie na resztę dnia, spowodują, że będziesz miał udany cały dzień, do wieczora poczujesz się wspaniale’.
Dzień dobry. Tym razem przestawiam Wam kolejną książkę, której po przeczytaniu nie da się zapomnieć. Serdecznie zapraszam. Autorka: Kamila Cudnik. Tytuł: Oczy Małej Dziewczynki. Wydawnictwo: Zysk I SKA. Akcja zaczyna się w roku 1905. W wielką sobotę. Czyli można powiedzieć, że w Wielkanoc.
A instytucja, która powinna znać prawo na wyrywki. I zgadzam się z @Olga Cecylia, że najbardziej uniwersalne powitanie to „Dzień dobry”. Oczywiście są sytuacje, kiedy Szanowna Pani będzie bardziej odpowiednie, ale wydaje mi się, że w przypadku „dzień dobry” nikt nie powinien się czuć urażony.
Marcin Sawicki, z kamerą Dzień Dobry TVN, wybrał się na spotkanie z rodziną Skoczylasów, których przodkowie zostali zamordowani przez Niemców za to, że ukrywali Żydów. Gościem w naszym studiu był Jonny Daniels, izraelski działacz społeczny, założyciel i prezes fundacji "From the Depths", poszukujący miejsc, w których Polacy
gB3cF. W sondzie najwięcej osób zagłosowało na piękną pracę Anny M, która dla rozróżnienia od Ani M. dodała sobie przydomek Rapsody. Osobiście uważam, że jest to zwycięstwo w pełni zasłużone. Kunsztownie wykonane, co wcale nie jest łatwe w tym programie. Na pamiątkę, Aniu, otrzymujesz ode mnie ramkę na zdjęcia i to jest ta zapowiadana poprzednio niespodzianka. (Proszę nie regulować odbiorników - jakość tych zdjęć jest naprawdę taka zła, ale ramka jest śliczna. Moja drukarka zastrajkowała i postanowiła przynieść mi wstyd tym wydrukiem. Nie dam się jej! Prezentem jest ramka, a nie wydruk. :) ) Czekam, Aniu, na adres do wysyłki i serdecznie gratuluję. Oddałam na Ciebie głos z domu, a z pracy na Gigę, której niezapominajki bardzo mi się podobają. A teraz już poza konkursem pochwalę się, a może poskarżę, sama nie wiem, że jedna taka qrzasta blogowianka przysłała mi mój portret. Oto on: Dwa dni zajęło mi szykowanie zemsty, ale jak już powstała, to podwójnie! która na potrzeby blogowego kamuflażu przybiera taką postać: Podobna? Mam Wam jeszcze do pokazania konkurencję dla Igorowego wojownika w wykonaniu MójCiOnego. Widać, że mój mąż jest zafascynowany Japonią, prawda? I na koniec... znów nie wiem, chwalić się czy nie ma czym? Okazało się, że stanowię konkurencję dla swojej własnej blogowej największej gaduły, czyli Aluchy mojej kochanej! Oddaję głos Panterze, która postanowiła mnie w niedzielę u siebie, z tej okazji, uhonorować: I jeszcze jeden drobiazg na dobre rozpoczęcie niedzielnego poranka: Ance Wrocławiance za mistrzowskie gadulstwo na moim blogu i osiągniecie 200 komentarzy oraz za to, że "odkryła" mnie dla siebie i innych, po dwóch latach mojego pisania sobie a muzom, dedykuję: Dziękuję, Pantero, bardzo mi miło! Kotek jest uroczy. :) I jeszcze na najostatniejszy z ostatnich koniec film dla wielbicieli długich, nudnych scen z nagłymi zwrotami akcji oraz dla wielbicieli Panienki Wisienki. Ci, którzy nie mogą słuchać filmiku z dźwiękiem, niech podłożą sobie w wyobraźni odgłos, jaki wydaje stado galopujących koni. :) Wiśka odrabia jak szalona rok w klatce. Ciągle chce się bawić, ciągle zaczepia, śpiewa, prosi, podrzuca swoją myszkę, goni piłeczkę, ale najbardziej uwielbia szalone gonitwy po korytarzu za paskiem od szlafroka. :) Miłego dnia, dużo uśmiechu. :) Mój dzień zapowiada się na ciężki.
Wiele jest sposobów na to, aby poprawić sobie nastrój. Jedni relaksują się przy ulubionej muzyce, inni raczą się witaminą D zażywając kąpieli słonecznych, jeszcze inni wyruszają na zakupy. Prawie każdy ma jakiś ulubiony przysmak, który wprawia go w dobry humor. Warto wiedzieć, że na nasze samopoczucie dobrze wpływają także witaminy zawarte w pożywieniu. Jednym ze źródeł takich witamin są śliwki, na które właśnie przyszedł czas. Śliwkowe dobrodziejstwa Najpopularniejsze w Polsce śliwki to: węgierki, mirabelki i renklody. Mało kto wie, że obecnie znanych jest na świecie aż 6 000 odmian śliwy domowej. Śliwki są źródłem błonnika, witamin: C, A, E, K oraz tych z grupy B, a także składników mineralnych takich jak: żelazo, potas, wapń, fosfor czy magnez. Jeśli chodzi o ich właściwości, to jak wiemy chociażby z reklam telewizyjnych, wpływają one pozytywnie na trawienie i chronią przed wolnymi rodnikami. Polecane są również osobom, które cierpią na brak apetytu. Ale mniej znany jest już fakt, iż mogą zbawiennie wpływać na nasze samopoczucie! Wśród witamin głównym źródłem dobrego samopoczucia są: B9 (kwas foliowy), B6, B12, D i C. I właśnie aż dwie z nich znajdziemy w śliwkach – C oraz B6. Niedobór tej drugiej często przekłada się na nasz nastrój, gdyż może spowodować zmiany w układzie nerwowym objawiające się np. bezsennością, spadkiem samopoczucia czy depresją. Jak podać śliwki? Jak widzimy, spożywanie śliwek niesie ze sobą same korzyści, tak dla ciała, jak i ducha. Czas więc wyruszyć na pobliski bazarek i kupić owoce, póki jest na nie sezon. Szczególnie, że śliwki są jednym z tych przysmaków, który podać i przyrządzić można na różne sposoby. Najczęściej robimy z nich: dżemy, powidła i marmolady, ale są też doskonałym dodatkiem bądź składnikiem obiadów. Możemy wykorzystać je do zrobienia knedli lub pierogów, czy też sosu do mięs, a na deser podać kompot, ciasto ze śliwkami albo sorbet. Wypróbuj nasz przepis na ciasto i wystaw ocenę na Ciasto jogurtowe ze śliwkami i kajmakiem (Łatwy, czas przygotowania: 1 h) Składniki: 1 szklanka cukru białego Cukier Królewski 2 szklanki mąki pszennej 4 jajka 2/3 szklanki oleju 150 g jogurtu naturalnego 10 łyżeczek kajmaku 0,5 kg śliwek 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia szczypta soli Sposób przygotowania: Piekarnik rozgrzewamy do 180°C. Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. W misce miksera umieszczamy mąkę, cukier, sól i proszek do pieczenia. Dodajemy jajka, olej i jogurt – miksujemy całość na gładką masę. Ciasto wylewamy do formy. Śliwki myjemy, kroimy na pół, usuwamy pestki. Na ciasto łyżeczką nakładamy kajmak oraz śliwki. Ciasto przed pieczeniem możemy dodatkowo oprószyć cukrem. Ciasto jogurtowe pieczemy 45 minut w 180°C. Autorką przepisu i zdjęć jest Joanna Matyjek z Słodkich przepisów i inspiracji szukaj również na oraz
Jeden z moich znajomych poskarżył się niedawno na łamach Facebooka, że latem wciąż potyka się o pozostawione pod blokiem dziecięce hulajnogi. A jeszcze bardziej denerwuje go, że cała ta dzieciarnia od hulajnóg nie mówi mu “dzień dobry”, choć mieszkają w tym samym budynku. Czy to brak dobrego wychowania? Wina rodziców? Niekoniecznie. Dlaczego więc dzieci nie kłaniają się sąsiadom? – Moje się kłaniają – powiedział Wojtek Musiał, gdy dyskutowaliśmy ten temat w Juniorowym gronie. – Ale my mieszkamy na wsi i wszyscy się tu znamy. Właśnie. To jest pierwszy powód niemówienia “dzień dobry”: wychowując dzieci wielokrotnie ostrzegamy je przed obcymi. “Nigdzie nie chodź z obcymi”. “Nie otwieraj drzwi obcym”. “Nie rozmawiaj z nieznajomymi”. Obcy to potencjalne niebezpieczeństwo – tego uczymy dzieci i to bardzo wcześnie. Dzieciom trudno jednak dokładnie rozpoznać, kto jest obcy, a kto swój. Czy ktoś znany tylko z widzenia to wciąż obcy, czy już nie? A weźmy pod uwagę, że znany z widzenia jest tak samo sąsiad, listonosz, pani w sklepie jak i osiedlowy zabijaka popijający alkohol na osiedlowej ławeczce. Czy sąsiad, którego dzieci widują kilka razy w miesiącu, który nigdy się do nich nie uśmiecha i nigdy nie rozmawia z rodzicami jest znajomym, czy nie? Skoro mama ostrzega przed obcymi, którzy mogą się do dzieci miło odzywać, to chyba tym bardziej niebezpieczny jest ktoś, kto wcale miły nie jest? To naprawdę trudne – zorientować się w tych społecznych subtelnościach. Druga sprawa to własny przykład. Rodzice kłaniający się uprzejmie sąsiadom to dla dzieci drogowskaz w zawiłościach społecznych oczekiwań. Obserwując rodziców dzieci powoli zapamiętują, z którymi osobami rodzice się witają i z czasem zaczynają ich naśladować. Z czasem, niekoniecznie od razu. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie udzieliła moja siedmioletnia córka: „Czasami po prostu się wstydzę”. Odezwanie się do nieznajomego wymaga przekroczenia własnych granic, co bywa niekomfortowe i dla dzieci trudne. Minie trochę czasu zanim nabiorą śmiałości, przełamią wewnętrzny opór, który każdy z nas przecież odczuwa wobec czegoś co wywołuje dyskomfort. Przykład rodziców jest bardzo ważny, ale nie jedyny. Jako sąsiedzi również bierzemy udział w wychowywaniu okolicznych dzieci. Dajemy im przykład, który one naśladują. Kiedy spotkana na klatce schodowej sąsiadka milcząc wymownie, groźnym wzrokiem wpatruje się w sześciolatka, to właśnie daje mu przykład. Dziecko raczej zrobi dokładnie to samo, co pani sąsiadka, niż domyśli się, że ma wyrecytować grzeczną formułkę. Jeśli pani sąsiadka tylko patrzy, to dziecko też będzie patrzeć uznawszy, że tak właśnie należy się zachowywać. Od groźnego spojrzenia znacznie skuteczniejsze będzie, kiedy sami powiemy spotkanym dzieciom „dzień dobry”, lub „cześć”. W ten sposób pokażemy, jak należy się zachować podczas takiego przelotnego spotkania, a dziecko łatwiej zapamięta nas jako kogoś „nie obcego”. Oczywiście w naszej kulturze bardzo silnie zakorzeniona jest zasada, według której dzieci powinny okazywać szacunek starszym. To dzieci powinny kłaniać się pierwsze. Myślę, że chętnie będą to robiły, jeśli pokażemy im jak. Tylko że pokazanie jak nie polega na prawieniu kazań, ani na strofowaniu czy robieniu wyrzutów. Pokazać jak oznacza zachować się wobec dziecka i wobec innych ludzi tak, jak chcemy, by ono się zachowywało. Chcesz być szanowany – sam okazuj szacunek. W szkole moich dzieci wymyślono akcję, która miała zachęcić dzieci do powitalnych uprzejmości. Przy wejściu w budynku rozwieszono wesołe hasła nawołujące do witania się wszystkich ze wszystkimi. Najważniejsze jednak było zaproszenie rodziców, by włączyli się w akcję mówiąc sobie nawzajem “dzień dobry”, witając się z nauczycielami i z dziećmi. Wyeksponowane wszędzie hasła miały przypominać nie tylko dzieciom, ale i dorosłym, by zwracali uwagę na powitalne uprzejmości. Bo dzieci uczą się naśladując starszych. Jesper Juul w jednej ze swoich książek napisał, że za relacje między dorosłym a dzieckiem zawsze odpowiedzialny jest dorosły. W tych drobnych, codziennych sprawach międzysąsiedzkich również to my, dorośli, jesteśmy silą sprawczą. Zanim więc zaczniemy wymagać od dzieci “właściwych zachowań”, sami pokażmy im, jak one wyglądają. Jeśli chcemy, by buszujące po podwórku dzieciaki sąsiadów były dla nas uprzejme, bądźmy tacy dla nich. No i oczywiście rozmawiajmy, objaśniajmy, opowiadajmy. Nie strofując i nie robiąc wyrzutów. Spokojna, otwarta rozmowa jest zawsze dobrym uzupełnieniem doświadczeń i obserwacji, nadaje kontekst i buduje wiedzę o świecie.
Utworzono dnia W dniu dzisiejszym gościliśmy na lekcji bibliotecznej klasę VI ze Szkoły Podstawowej w Ostrowie wraz z wychowawczynią Elżbietą Dubiel. Tematem zajęć było poznanie siebie. Charakter, osobowość mają różne definicje, dlatego każdy mógł się wykazać pomysłowością. Dzieci dostały również za zadanie opisać negatywne i pozytywne cechy swojego charakteru , swoje obawy, zalety, wady, marzenia, a także pasje i oczekiwania, co sprawia im trudność. Każdy mógł pochwalić się umiejętnościami, lękami oraz swoimi cechami charakteru. Taka analiza swojego charakteru pozwoliła młodzieży dostrzec to nad czym muszą popracować, co pielęgnować, a także do czego chcą dążyć w życiu. Zajęcia pomogą uczestnikom poznać samego siebie. Dziękujemy za wizytę. Utworzono dnia 14:23
to i owo na dzień dobry